Od planowania zaczyna się dobra strefa SPA & Wellness.
Dobra, czyli taka, która przynosi zysk inwestorowi, daje satysfakcję i niezapomniane wrażenia klientom. Taka, w której specjaliści chcą i mają możliwość rozwijać siebie i usług wraz ze zmieniającymi się trendami.
Planowanie. Brzmi jak truizm. Jednak w przypadku strefy SPA właśnie na braku zrozumienia tego elementu procesu i jego prawidłowego umiejscowienia w inwestycji poległo wielu przedsiębiorców. Poległo, lub musiało liczyć się z dodatkowymi, często dużymi wydatkami (do uniknięcia, gdyby proces od momentu planowania przebiegał poprawnie).
Jako firma od niemal 20 lat zajmująca się kompleksowym wyposażeniem obiektów widzieliśmy tak wiele błędów, powstających na pierwszym etapie, że moglibyśmy stworzyć poradnik „jak zbudować najgorszą strefę SPA wszech czasów”. Większości z tych pomyłek można uniknąć – ponosząc jedynie koszt odpowiednio wcześnie przeprowadzonych konsultacji z partnerem, który umie postawić odpowiednie pytania i zwróci uwagę na detale kluczowe dla powodzenia projektu. I łatwe do zmodyfikowania. Jednak „łatwe” dotyczy wyłącznie pierwszej fazy projektu.
Przykład?
Inwestor planuje strefę. Architekt wyznacza miejsce na sauny, przebieralnie, ciągi komunikacyjne. Powstaje projekt, rozpoczyna się budowa. Mijają kolejne etapy inwestycji, aż przedsiębiorca znajduje czas, aby wybrać wyposażenie sauny. Wtedy trafia do nas i dowiaduje się, że mamy dla niego mnóstwo rozwiązań, przy czym, żeby działały w satysfakcjonujący sposób to przy łaźni parowej musi znaleźć się miejsce na pomieszczenie techniczne – wystarczą 2m2.
Jednak, jeżeli tej informacji zabrakło na etapie planowania – w gotowym budynku wygospodarowanie przestrzeni niezaplanowanej w projekcie jest trudne – rzadko niemożliwe, ale niemal zawsze związane z dodatkowymi wydatkami.
Bo kosztuje wszystko: nowy projekt, wyburzenie ścian, nowy materiał, praca ekipy, czas przesunięć w innych zaplanowanych etapach. A wystarczyłby detal – skonsultowanie projektu strefy na samym początku. W dobrze zaplanowanej inwestycji wsparciem dla architekta powinien być partner wyposażający obiekty tego rodzaju.
Przykład sauny – to jeden z wielu ilustrujących to samo zjawisko. Aby powstała dobra strefa SPA – już architekt powinien ściśle współpracować z dostawcą rozwiązań do strefy. W przeciwnym razie błędy popełnione na początku, będą powodem piętrzenia się problemów.
Kolejny przykład. Architekt projektuje gabinety. Jest w nich miejsce na leżanki, podłączenia, strefę magazynową, wymagane przez SANEPID ujęcia wody. Wszystko wygląda znakomicie. Gabinetów jest 5. Nie ma w nich jednak pryszniców. Teoretycznie nie jest to problem – prysznic znajduje się tuż obok. W łazience przy recepcji strefy. Statystycznie i legislacyjnie – wszystko się zgadza.
A teraz wyobraźmy sobie, że w pięciu gabinetach jednocześnie odbywają się zabiegi: dwie kąpiele błotne, jeden peeling ciała, masaż czekoladą i zabieg borowiną. Po zakończonych zabiegach pięciu klientów będzie pilnie potrzebowało skorzystać z prysznica. Pomiędzy każdą kąpielą kabina powinna zostać zdezynfekowana. Czy prysznic przy recepcji wystarczy? Odpowiedź jest oczywista. Nie tylko dlatego, że 4 klientów będzie czekało. Komplikacji jest więcej.
Pierwsza to oczywiste niezadowolenie klientów. Wydłużający się czas oczekiwania na prysznic psuje przyjemność z zabiegu. Konieczność przejścia w ręczniku z niezmytym z ciała peelingiem przed innymi oczekującymi w poczekalni – niweczy tę przyjemność całkowicie.
Jeden prysznic dla kliku gabinetów rujnuje też cały grafik strefy. Bo przecież dopóki kabina prysznicowa nie zostanie zwolniona – pozostali klienci blokują gabinety, które mogłyby w tym czasie pracować.
I na koniec percepcja całej strefy. Przecież, jeśli ta „brudna” część zabiegu wydostaje się poza drzwi gabinetu, to odbiór całego rytuału spa nie może być dobry. Centralnym punktem zainteresowania staje się łazienka w części wspólnej. Osoby przebywające w recepcji oglądają ciągły ruch na linii gabinety – łazienka.
Taki scenariusz powoduje ogromne obniżenie jakości doświadczeń. Zmniejsza zysk, obniża ocenę miejsca przez klientów, niszczy swobodę i komfort pracy zabiegowców. I chociaż trudno w to uwierzyć – w czasach, gdy „brudne” rytuały SPA stanowią lwią część tego rodzaju zabiegów – wciąż projekt gabinetu zabiegowego bez prysznica jest normą wynikająca najczęściej z braku odpowiedniego planowania.
Uniknięcie tego błędu w początkowej fazie projektu uratowałoby wiele budżetów. Niestety dotyka on wszystkich – od największych sieci hotelowych do małych inwestycji butikowych SPA. Różnica to zazwyczaj skala.
Dodanie recepcji strefy w odpowiednim miejscu, ciągu komunikacyjnego czy poprawa układu gabinetów (od najgłośniejszych do najcichszych) – to problemy, które można poprawić nawet na stosunkowo późnym etapie inwestycji. Brak zaplanowanej powierzchni podbasenia – to już zagadnienie trudniejsze i bardziej kosztowne. To, co łączy wszystkie te defekty – to fakt, że można ich uniknąć projektując obiekt w ścisłej współpracy z ekspertami.